sobota, 27 stycznia 2018

I hat(lov)e you! - Img #14 #Adommy + OGŁOSZENIE!!!

WITAM WAS KOCHANI!!! Serdecznie przepraszam, że znowu mnie nie było eh. Niestety nie mam za dobrych wiadomości. Widzicie w maju czeka mnie matura i muszę skupić się teraz maksymalnie na nauce. Jestem więc zmuszona jakby zawiesić na parę miesięcy swoją działalność. Nie łatwo mi to pisać, bo kocham pisać i tworzyć, ale nie będę miała na to teraz za dużo czasu. Mam jednak nadzieję, że kiedy wszystko się uspokoi będę mogła wrzucać różne rzeczy w miarę regularnie ... i jak pójdę na studia to też XD Bardzo proszę trzymajcie za mnie kciuki, a ja będę za Was. Naprawdę bardzo mi przykro z tego powodu eh, codziennie o Was myślałam i miałam wyrzuty sumienia, że nie mam czasu na zajęcie się stroną. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Mam też coś na pocieszenie. Jeśli wpadnie mi coś do głowy i napiszę to, to wrzucę to na bloga, jednak z pewnością będzie to nieregularnie i nic nie obiecuję, ale drobne wpisy mogą się raz na jakiś czas pojawiać. Wrócę całkowicie kiedy tylko będę w stanie, a na razie oto imagin dla Was w ramach przeprosin :) Nie gniewajcie się, dla mnie to też przykre możecie mi wierzyć na słowo.
Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia oraz tego co najlepsze!
~EjSi

PS. UWAGA! Zawiera przekleństwa i sceny erotyczne!
--------------------------------------------------------------------

Jechali autostradą wzdłuż jakiegoś pustkowia. Miasto było daleko za nimi, jedynie jasna łuna świateł odznaczająca się na niebie dawała znać, iż jest tam większe skupisko ludzi. Adamowi zależało na rozmowie z nim, bo podczas koncertu był wyjątkowo kapryśny. Pojechali jego samochodem we dwoje, bo nie chciał, aby ktoś z zespołu słyszał o czym będą rozmawiać.
"Przecież to nie może się powtarzać" - pomyślał.
Jechali dalej, ale nikt się nie odzywał.
-Zatrzymaj się - burknął nagle blondyn.
-Dlaczego?
-Bo mi niedobrze jak na ciebie patrzę - mruknął ciszej ostatnie słowa.
-O co ci chodzi?
-O nic, po prostu się kurwa zatrzymaj.
Adam zjechał na pobocze i wyłączył silnik. Myśląc, ze Tommy wysiądzie na chwilę w celu rozprawienia się z choroba lokomocyjną przylgnął plecami do oparcia fotela i westchnął głęboko.
-To bye - pomachał mu blondyn i wziął torbę, po czym trzasnął drzwiami.
-Chwila co?! - zerwał się Lambert i wysiadł za nim - a ty dokąd?!
-Tam, gdzie ciebie nie ma.
-Cholera Ratliff! Co się z tobą dzieje?!
-Powiedziałem ci. Co? Muzyka przytępiła ci słuch?
Po tych słowach odwrócił się do niego plecami i ruszył w kierunku, z którego jechali.
Adam milczał przez chwilę, nie wiedząc co powiedzieć. W końcu krzyknął za nim:
-Tommy!
Zero reakcji.
-Tommy!
Nadal nic.
-Ratliff do cholery wracaj tu kurwa!
Tommy stanął i wydawało się, że nasłuchuje. W końcu zacisnął pięść z całej siły, odwrócił się w jego stronę zaciskając żeby i ruszył z impetem prosto na niego, stawiając głośne kroki na chrupiących kamieniach leżących obok drogi na poboczu.
-A co ja jestem kurwa? Twój pies?! Aport Tommy przynieść patyk, tak?!
-Nie, jesteś moim basistą, któremu płacę za stanie z tyłu i brzdąkanie na gitarze, która bez prądu jest tylko przedmiotem.
-Uważaj na słowa.
-Ty też, Mówisz do swojego szefa.
-Gówno nie szefa - splunął - jesteś rozpuszczonym lalusiem z brokatem chyba nawet na dupie, jak byś mógł to byś ten mikrofon chyba przeruchał. Rzygać mi się chce jak to widzę! – krzyczał, nie zwracając uwagi na to jak bardzo jego głos niósł się po okolicy.
-Skończyłeś juz? - spytał urażony i mocno zirytowany Adam.
-Nie.
-To może się już zamknij, bo drzesz się po mnie o coś, co nawet nie jest prawdą, a główny problem masz ty.
-Ja?!
-Tak - podszedł do niego i przytknął mu palec do klatki piersiowej - ty.
-Nie dotykaj mnie.
-Bo co? I tak wiem, że o tym marzysz - spojrzał intensywnie w jego brązowe oczy, z których zdawały się strzelać iskry gotowe podpalić zapałkę, gdyby tylko ktoś przytknął mu ją do jego rogówki.
-Przestań pierdolić.
-Ja pierdolę? Myślisz, że nie widzę jak się ukrywasz za tym swoim pieprzonym basem? Widać ... Absolutnie ... Wszystko - wypowiadając te słowa brunet obniżał ton głosu i przybliżał swoją twarz do jego twarzy.
-Nienawidzę cię - syknął blondyn.
-Tak uważasz? - szepnął Adam unosząc brew. Złowrogie światełko przemknęło przez jego oczy ukryte w ciemnościach.
Mierzyli się spojrzeniami dopóki któryś z nich nie wykonał ruchu tak nagłego i niespodziewanego, że oboje wzdrygnęli się ze zdumienia. Rozpalone usta przylgnęły do drugich, również zwilżonych śliną z powodu ożywionej rozmowy. Spragnione wargi przesuwały się po swojej powierzchni tak delikatnie, a zarazem tak zdecydowanie, że przypominały krawieckie nożyce, krojące jedwab i zszywające kawałki w jedno. Gorące powietrze uciekało z ust i niknęło w głuchej ciszy i ciemnym mroku chłodnej nocy. Dyszeli, a ich świszczące oddechy i pojękiwania tworzyły swego rodzaju symfonię, której nigdy nie byliby w stanie zagrać na scenie wśród widowni.
W pewnym momencie Adam gwałtownie przyparł Tommy'ego do drzwi swojego samochodu i językiem rozchylił jego usta wciskając go do środka i sunąc po podniebieniu, co wywołało u chłopaka serie dreszczy połączonych z jękami. Osunął się po zimnym metalu tak, że gdyby nie zwinne i mocne dłonie bruneta, już leżałby na asfalcie.
-Zmroziło cię panie spierdalaj-bo-cię-nienawidzę?
-Jeszcze jedno słowo i się odegram - wyruszał wściekle blondyn.
-Hmm myślę, że zrobię to szybciej - mruknął Adam w jego szyję i przejechał po niej językiem, wyrywając z jego gardła kolejna porcje westchnień.
W chwili, gdy Tommy był w stanie otępienia, brunet wykorzystał okazję i położył dłoń na jego kroczu oraz ścisnął lekko. Wyczuł twardą męskość chłopaka, który stał już ledwo żywy przy samochodzie piosenkarza.
Adam zauważył to, lecz posunął się dalej, wsuwając zwinne palce pod materiał jego ubrań i zaczął go powoli masować. Ratliff zajęczał przeciągle i strącił czucie w nogach, jednak brunet był na to gotowy. Szybko otworzył drzwi i wepchnął tam mldejącego z podniecenia gitarzystę a następnie wcisnął się za nim do środka i zamknął drzwi.
Zsunął mu spodnie razem z bokserkami i wziął jego przytoczenie do rąk, a potem dołączył także usta i spragniony sprawia komuś rozkoszy język. Pieścił nim główkę chłopaka wykonując okrężne ruchy, brał go do ust tak głęboko jak miał na to ochotę. Delikatnie ściskał jego jądra i przesuwał dłonią po całej długości. Ciche westchnienia zamieniły się w krzyki rozkoszy, gdy począł go ssać.
Tommy podniósł głowę, ale widok bruneta między jego udami doprowadzał go do istnego szaleństwa.
-Dalej mnie nienawidzisz? - spytał Adam pochylając się nad nim i całując jego rozpalonego wargi.
-C-co ...?
-Chyba ktoś tu odpłynął - szepnął niebieskooki wprost do jego ucha.
-Ahh - kolejne westchnienie, które doprowadziło Adama do następnych skurczy w podbrzuszu.
-Chciałeś tego - stwierdził patrząc w oczy dochodzącego do siebie chłopaka.
-Chciałem ... Rozgryzłeś mnie okej?
-To znaczy? Co masz na myśli? - podparł się na jednej dłoni i spoglądał na niego z góry.
-Kocham cie okej? I pragnę.
-Hah da się zauważyć.
-Dzięki.
-Nie powiedziałem... - nie dał mu skończyć.
-Nic nie powiedziałeś. To co się wydarzyło nie miało m...
-Też cię kocham...i pragnę.
-Na-naprawde? - jąkał się Tommy.
-Tak, naprawdę.
Wziął dłoń blondyna i wsunął pod swoja bluzkę, położył na brzuchu. Chłopak z początku niepewny zaraz po cichych zachętach Adama nabrał pewności siebie i przejechał parę razy po jego torsie.
Złączyli swoje usta po raz kolejny w pocałunku pełnym namiętności, którego oboje pragnęli od dnia, w którym się spotkali lecz żaden nie chciał się do tego przyznać.
-Kocham cie - jęknął mu w usta blondyn.
-Mhmm, a ja ciebie - westchnął Adam.

-Dobrze ... Ale oficjalnie i tak cię nienawidzę - uśmiechnął się złowrogo Tommy na co brunet tylko oblizał usta i cmoknął go w policzek.