A co do pisania, cóż. Od poniedziałku zaczynam studia, więc będę miała jeszcze mniej czasu na pisanie, ale będę się starać, bo wczoraj przeczytałam kilka swoich prac i stwierdziłam, że nie mogę bez tego żyć. Pisanie daje mi zbyt wiele radości, by to porzucić, więc!!!! nie robię zasady wrzucania regularnie w określonym czasie tak jak kiedyś wrzucałam co niedzielę, nie. Kiedy będę mogła pisać i tworzyć będę to robić i będę wtedy dodawała prace. Nie będę tu regularnie, ale mam zamiar starać się by być jak najczęściej.
+ Jeśli kogoś interesuje temat moich studiów, jaki kierunek i jak mi będzie szło zapraszam na mojego twittera @pretty_vampirx lub @EjSi_AC, ewentualnie kotka, bo założyłam niedawno, link pojawi się na tt prawdopodobnie. Tak czy siak, jestem otwarta na wasze pytania i nie bójcie się do mnie pisać :)
Zapraszam także na mój instagram xejsi_acx
A TERAAAAAAAZ .... CZAS NA ... NOWIUTKI IMAGIN O TEMATYCE ADOMMY I TYTULE "BROKEN OPEN"!!!!!!!!
---------------------------------------------------------------------
Stukanie rozbrzmiewało w ciemnościach ogromnego domu.
Stawiał kroki na schodach, kolejne i kolejne. Każdy z nich był powolny i
ociężały. Nie miał ani sił ani chęci do życia. Skończył się pewien rozdział
jego życia, szczęśliwy rozdział. Coś odeszło... A raczej ktoś. Ktoś kto dawał
mu radość, siłę, nadzieję na lepsze jutro, że wszystko będzie dobrze. Osoba,
która była dla niego podporą sama runęła z dnia na dzień jak domek z kart za
sprawą wiatru, który wpadł do pokoju przez otwarte okno.
Cały czas miał w uszach dźwięk syren i obraz ambulansu,
zabierającego jego ukochanego do szpitala z zatruciem alkoholowym. To miało być
zwykłe przyjęcie. Oblanie durnego sukcesu, a teraz? Wszystko się skończyło,
wszystko zniknęło. Nie na już sukcesu i żadnego już nie będzie. Nigdy.
Czuł się winny, to on zgodził się, żeby z nim iść, dał się
przekonać i co mu z tego przyszło? Ból, smutek i rozpacz rozdzierająca jego
serce na kawałki. Czuł się rozszarpywany od środka, choć na zewnątrz o tym, że
coś nie gra świadczyły tylko łzy i rozmazany makijaż. Wewnętrznie był w piekle
i nie widział stamtąd drogi ucieczki.
Wyczłapał na piętro i teraz sunął powoli do ich pokoju
niczym widmo, które przemyka po cichu przez ciemne kąty, w które każdy boi się
spojrzeć w czarną noc. Wziął głęboki oddech i otwarł drzwi, które skrzypnęły w
zawiasach. Jakby i one wyrażały tym ból i tęsknotę za mężczyzną, otwierającym
je każdego dnia. To był ich cichy martwy płacz.
Podszedł do łóżka i runął twarzą w poduszki, mocząc łzami
pościel, która jeszcze parę dni temu otulała ciała ich obojga i trzymała
ciepło, jakim się obdarzali podczas każdej nocy. Szloch wstrząsnął jego ciałem,
a skowyt jaki wyrwał się z jego ust wraz z kolejną falą gorących, słonych łez
odbił się echem od ścian, przypominając mu tym po raz kolejny, że został sam.
Od pogrzebu nie zapałał światła w domu, przebywał w
absolutnej ciemności. Nie widywał się z nikim, nie był w stanie znieść
czyjegokolwiek towarzystwa ... Nikt nie był nim. Nikt mu go nie potrafił
zastąpić, a on coraz bardziej pogrążał się w rozpaczy i pustce jaka zapanowała
w jego życiu.
Leżał teraz w pomiętej pościeli i wdychał resztki jego
zapachu jakie się ostały. Mokry materiał ocierał się o skórę jego twarzy.
Zbliżała się noc, dzień był wyjątkowo smętny i pochmurny.
Deszcz padał od samego rana i nawet teraz bębnił w okna, ale on już nawet tego
nie zauważał. Po prostu istniał, choć tego nie chciał. Żałował, że to nie jego
spotkała śmierć ... Albo chociaż, że nie zabrał się z nią jako pasażer na gapę.
-Dlaczego odszedłeś ... - szepnął w poduszkę - Dlaczego?! -
wrzasnął po chwili zaciskając pięść i uderzając w nią.
Kolejny raz jego ciało przeszły dreszcze spowodowane
płaczem, mimo że nie miał już nawet łez, co rozzłościło go jeszcze bardziej.
Usiadł szybko na materacu, bo poczuł, że z emocji ciągnie go
na wymioty. Zatkał usta dłonią i zacisnął oczy, chcąc urobić jeszcze jedną łzę,
która dałaby wytchnienie jego duszy.
W głowie przetaczały mu się nagłówki gazet o tym, ze
piosenkarz nie żyje. Tweety i komentarze zrozpaczonych fanów. Czarno białe
zdjęcia, na których się uśmiechał.
W głowie grała mu tylko jedna piosenka, on pierwszy ją
usłyszał, była śpiewana do niego, bo on jeden wiedział, że cierpi i potrzebuje
tych słów, ale teraz było znacznie gorzej ... A już nie miał mu kto tego zaśpiewać.
"Potłuczone
kawałki pękają we mnie,
tak niedoskonałe jak ty" - słyszał jego głos w głowie.
tak niedoskonałe jak ty" - słyszał jego głos w głowie.
-Nie chcę, byś odszedł - mamrotał znów płacząc.
"Nie chcę widzieć
cię poddającego się w zimnie.
Powietrze, którym oddychasz, wypełnia cię szarością.
Nie uciekaj, znajdź mnie."
Powietrze, którym oddychasz, wypełnia cię szarością.
Nie uciekaj, znajdź mnie."
Słyszał to wszystko wyraźnie.
-Chciałbym, ale nie wiem, gdzie jesteś. Tak bardzo bym
chciał, żebyś tu był. Potrzebuję cię, chcę cię znowu czuć ... Czuć twoje
ciepło, gdy byłem w twoich objęciach.... Dlaczego to się musiało stać?! ... Ja chyba
do reszty zwariowałem, tak chcę gadać z tobą, że zacząłem rozmawiać z ciszą -
westchnął blondyn.
„Potłuczone kawałki,
pękają we mnie,
tak niedoskonałe jak ty.
Połóż tutaj, są tu bezpieczne, pozwolę ci być otwarcie rozbitym.
Ukryj się, przyznaj się sobie. że możemy być otwarcie rozbici."
tak niedoskonałe jak ty.
Połóż tutaj, są tu bezpieczne, pozwolę ci być otwarcie rozbitym.
Ukryj się, przyznaj się sobie. że możemy być otwarcie rozbici."
-Pamiętam jak mi to śpiewałeś - pokiwał głową patrząc w
ścianę - wszedłeś do mnie i powiedziałeś, że musisz mi to pokazać, a potem
zaśpiewałeś to ... Hah odgarnąłeś mi włosy z czoła i powiedziałeś, że będzie
dobrze ... Ale już nie jest i nigdy nie będzie... Wiem, chcesz, żebym był
silny, ale zrozum, że tylko ty dawałeś mi siłę. Tylko ty byłeś w stanie
sprawić, że stałem na nogach. Bez ciebie jestem niczym. Nie wiem czemu nas
rozdzielono, ale nie mogę się z tym pogodzić.
Położył dłonie na skroniach i masował je lekko, rozbolała go
głowa. Miał zatkany nos.
-Jeszcze raz ... Jeszcze chociaż jeden raz chciałbym cię
zobaczyć ... Usłyszeć ... Przytulić ... Po prostu chciałbym cię mieć jeszcze na
parę chwil, żeby móc ci powiedzieć jak bardzo cie kocham ... I nigdy nie
przestanę ...
Gdy to mówił łzy kapały na jasne panele. Zaciskał zęby z
całych sił, by kolejny krzyk nie wydobył się z jego zaciśniętego gardła.
Pozwolił sobie tylko na szloch i szept bólu. W końcu westchnął i położył się na
boku nadal patrząc w ścianę. Nie chciał spojrzeć w okno, bo to przypominało mu
o nim. Zawsze on leżał od strony okna i mógł w nie patrzyć nad jego ciałem,
czekając aż się obudzi, by obdarować go pocałunkami z rana. Już nigdy tego nie
zazna. Wreszcie gdy znalazł miłość ona odeszła znów i zostawiła go samego. Ale
tym razem było o wiele gorzej.
-Po prostu tęsknię Adam... - szepnął w pustkę, która go
otaczała.
Wyczerpany kolejnym dniem płaczu zasnął, wsłuchany w krople
deszczu bębniące o szybę.
Nie wiedział tylko, że za tą szybą znajdował się ktoś za kim
tak bardzo tęsknił.
Brunet przyłożył przezroczystą dłoń do szyby, oparł o nią
czoło i westchnął cicho. Po chwili pochylał się już nad ukochanym, skazanym na
cierpienie samotności, która od zawsze tak go przerażała, mimo że nikomu się do
tego nie przyznał.
Zebrał całą siłę woli i uniósł kant kołdry i nakrył nią
zmarznięte ciało blondyna, a następnie ucałował go w czoło niewidzialnymi
wargami.
-Ja też cię kocham Tommy. Na zawsze - mówiąc to opierał się
znowu o szybę tym razem od wewnątrz, lecz zniknął nim ten zdążył się
przebudzić.
Mężczyzna uchylił lekko powieki i obrócił się w stronę okna,
by na nie spojrzeć, po czym nieprzytomny wtulił się w delikatny materiał
pościeli i zasnął z jego imieniem na ustach.
-Adam...
