niedziela, 11 września 2016

Rozdział 10 - BBPNPC

Dziś z małym opóźnieniem, ale mam nadzieję, że się nie gniewacie. To był dla mnie długi i  wyczerpujący tydzień i wiele się wydarzyło, ale wszystko już w porządku oby jak najdłużej ;) życzę miłego czytania moi drodzy Czytelnicy :*

-------------------------------------------------------------

-Co to było? - wyszeptał do siebie, opierając dłonie na umywalce i zaciskając palce - to nie miało się prawa zdarzyć... nigdy.
Odkręcił kurek z zimną wodą i ochlapał twarz, po czym przetarł ją dłońmi. Czarne ślady. No tak, eyeliner. Zapomniał zmyć makijaż. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze nad umywalką i wpatrywał się tępym spojrzeniem w widok człowieka przed nim.
-Jestem idiotą - wyszeptał sam do siebie, a echo rozprowadziło jego głos po łazience.
-Nie jesteś - usłyszał nagle i poderwał szybko głowę, rozglądając się gorączkowo.
-Skąd się tu wziąłeś? - spytał Adama, patrząc na niego wylęknionym wzrokiem.
-Mieszkam tu - brunet wzruszył ramionami.
-Oh... no tak - bąknął pod nosem.
-Co to było? To przed chwilą?
-Nie wiem, nie chcę o tym gadać.
-Tommy? - Adam położył dłoń na jego ramieniu, przez co blondyn zadrżał niezauważalnie.
-Tak? - z trudem przełknął ślinę. Był spięty.
-Widzę, że coś cię trapi. Nie chcę, żebyś się zamartwiał. Korzystaj z życia.
-Nic nie wiesz o moim życiu.                    
-I nie sądzę, żebym się w najbliższym czasie dowiedział.
-Racja.
-Ale jeśli byś...
-To nie jest takie proste jak ci się wydaje.
-Wiem...
-Nie Adam, nic nie wiesz.
-Nie jesteś człowiekiem do zwierzeń...
-Jak na to wpadłeś?
-Nie zaczynaj... ale to, co wydarzyło się chwilę temu...
-Nic nie znaczyło. Zwykła chwila słabości.
-Tak, nic nie znaczyło.
Znowu zrobiło się niezręcznie. Oboje uciekali przed swoim wzrokiem. Żaden nie chciał, by ten drugi wyczytał coś z jego twarzy, bali się uczuć, które się w nich czaiły, a których nie potrafili zrozumieć.
-Dobranoc - Adam przerwał ciszę - i zmyj makijaż, bo...
Tommy patrzył na niego wyczekująco.
-Bo?
-...bo ubrudzisz poduszkę - to rzekłszy wyszedł i udał się do swojego pokoju.
Tommy pozostał w miejscu, gdzie stał przez cały czas, po czym odwrócił się w stronę lustra i zaczął zmywać z twarzy rozmazane kosmetyki.
***
Adam przyłożył twarz do poduszki. To był męczący i wyczerpujący dzień pełen emocji, a mimo to nie potrafił zasnąć. Usłyszał dźwięk lejącej się wody. Ktoś brał prysznic. Ktoś, znaczy Tommy. Pokój Lamberta był obok łazienki, w której zostawił blondyna. Na piętrze panowała absolutna cisza, której nie przerwał odgłos kroków. Nikt nie wchodził na piętro, ani nie wychodził z żadnego pokoju, co oznaczało, że Tommy pozostał w pomieszczeniu obok.
Nagle myśli Adama przybrały zupełnie inny kierunek. Powędrowały gdzie indziej niż do zespołu, który na dole oblewał sukces, i na którym powinien się skupić, w końcu to jego sukces. Nie. Nie potrafił o tym myśleć. Jedyne na czym był w stanie się skupić to Tommy. Tommy pod prysznicem. Jego alabastrowa skóra ociekająca gorącą wodą, skryta za przezroczystymi drzwiami, pokrytymi parą. Jego mokre włosy, otulające bladą wilgotną twarz. Krople wody delikatnie spływające po chudym ciele. Nagle Adam dziwnie się poczuł. Nieznana energia wypełniła go od środka, by uderzyć w niego falą gorąca i skierować się od żołądka w dół, by uderzyć w najczulszy punkt. Wtedy się ocknął. Był zdezorientowany, nie wiedział kiedy jego myśli uciekły w tym kierunku, ale wiedział, że pozwolił sobie na za dużo.
-Coś ty narobił? - przykrył twarz poduszką. Miał płytki oddech.
Usłyszał, że woda ucichła. Tommy zakręcił kurek. Po paru minutach Adam usłyszał ciche kroki w korytarzu i odległe stuknięcie drzwi.
Poszedł do siebie - pomyślał brunet, po czym obrócił się ma drugi bok i zamknął oczy. Próbował zasnąć, ale niezbyt mu to wychodziło. Było mu gorąco i niewygodnie, nie mógł sobie znaleźć miejsca. Chciał pozbyć się wszystkich myśli, ale jego głowa była zbyt wypełniona obrazami stworzonymi przed chwilą.
-O Boże ... - wydyszał w końcu, otwierając gwałtownie oczy - co się ze mną dzieje...?
Wstał, nałożył na siebie swój szlafrok i udał się do łazienki, ignorując czyjś stłumiony śmiech dochodzący gdzieś z parteru.
***
Tommy, gdy tylko zmył makijaż ściągnął ubrania i wszedł pod prysznic. Odkręcił gorącą wodę, która zaczęła spływać po jego zmęczonym ciele. To go trochę otrzeźwiło, jednak umysł pozostał zmącony. Zamknął oczy i już po chwili zobaczył obrazy, których się nie spodziewał. Widział Adama, który leżał w jego łóżku, w pokoju na drugim końcu korytarza. Brunet owinięty był czarną satynową pościelą, ręce miał podłożone pod głowę i uśmiechał się uwodzicielsko. Oddech blondyna przyspieszył i ciche westchnienie opuściło jego usta na tę myśl. Otworzył oczy i przetarł twarz dłońmi. Ostatnio dość często to robił, podejrzewał, że to odruch nerwowy. Poczuł palące ciepło w okolicy podbrzusza oraz motyle kotłujące się w jego żołądku.
-Dość - powiedział sobie, po czym zakręcił wodę i wyszedł spod prysznica. Biodra opasał puszystym białym ręcznikiem i udał się do pokoju ociekając wodą.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz