W każdym razie. Od nowego roku lecimy z nowym fanfiction, które mam nadzieję przypadnie Wam do gustu.
A teraz zapraszam na rozdział!
Ps. zawiera on sceny nieodpowiednie dla nieletnich (muszę uprzedzić) xd
----------------------------------------
Dwa tygodnie później Adam, Brooke i Terrance udali się do
szpitala, gdzie był Tommy. Lekarz zostawił chłopaka tydzień dłużej niż
przewidywał z początku, by wyzdrowiał kompletnie. Mimo buntu blondyna wszyscy
poparli tę decyzję, ponieważ byli już opóźnieni w pracy, więc kiedy tylko wróci
zabiorą się ostro do roboty i chcieli, aby był w pełni sił, bo jak mówiła Lisa
"łatwo nie będzie".
Nareszcie nastał dzień upragniony przez wszystkich, a
najbardziej przez Tommy'ego, który wreszcie mógł opuścić mury szpitalne. Pomimo
codziennych wizyt Adama czuł się samotny, przyzwyczaił się do gwaru domu
zespołu, więc pikanie urządzeń, jęki pacjentów i narady oraz pośpiech lekarzy
były zupełnie inne i bardzo go irytowały.
-Boże, wreszcie - powiedział do Adama, wychodząc przez drzwi
wyjściowe.
-Też się cieszę, że znowu jesteś wśród żywych stary - ten
poklepał go po ramieniu.
-Proszę tylko nie ślińcie się - westchnął Terrance, niosąc
torbę.
-A co? Przeszkadza ci małe mua mua mua? - Tommy podszedł do
niego, mlaskają ustami, na co tancerz się skrzywił, a reszta wybuchnęła
śmiechem.
-Chłopaki dajcie spokój - powiedziała Brooke wycierając łzę,
która wymknęła się z jej oka, gdy się śmiała.
***
W radosnym nastroju dojechali do domu i pomogli Tommy'emu
zanieść do jego pokoju rzeczy, które miał ze sobą w szpitalu. Gdy położyli je
na podłodze i chcieli już wyjść blondyn złapał Adama za rękaw i poprosił, żeby
na chwilę został, natomiast resztę pożegnał, machając ręką z uśmiechem.
-O co chodzi? Coś się stało? - zaniepokoił się Adam - Źle
się czujesz czy coś?
-Nie, to nie o to chodzi - uspokoił go, po czym spojrzał na
niego tajemniczo.
-Więc o co ... - nie dokończył Adam, gdyż poczuł na swoich
wargach usta basisty, a na biodrach jego dłonie, które powoli przesuwały się w
górę po plecach.
Brunet także objął go w pasie, oplatając silnymi dłońmi
drobne ciało chłopaka.
-Przyjdź wieczorem - wymruczał mu Ratliff wprost do ucha i odsunął się od
niego, idąc w stronę toreb, by je rozpakować.
Adam stał chwilę nieobecny pośrodku pokoju, lecz po chwili
podszedł, położył mu dłonie na biodrach i szepnął "oczywiście
kochanie", a gdy poczuł, że blondyn drgnął, zachichotał i opuścił pokój,
nie mogąc spędzić z ust zadziornego uśmieszku,
który pojawił się, w momencie, gdy poczuł dreszcze, przechodzące
Tommy'ego.
***
Lambert zgodnie z poleceniem chłopaka, poszedł wieczorem do
jego pokoju. Nie mógł się doczekać, by dowiedzieć się, o co mu chodziło, gdy
kazał mu przyjść. Kiedy znalazł się już pod drzwiami, prowadzącymi do pokoju
blondyna, zapukał trzy razy i wyczekiwał reakcji. Nie musiał długo czekać. Po
drugiej stronie usłyszał jakieś szmery i zaraz drzwi się otworzyły, a w
przejściu ukazał się Tommy. Miał na sobie czarne obcisłe rurki i czerwoną
koszulę w czarną kratę, która będąc rozpiętą odsłaniała jego nagi blady tors.
Usta blondyna natomiast ozdobione były zadziornym uśmieszkiem.
-Witaj skarbie - wyszeptał, patrząc Adamowi w oczy - wejdź -
dodał, otwierając drzwi szerzej, tak by Lambert mógł wejść.
-C ... - zaczął brunet, lecz zaniemówił, patrząc na wystrój
pokoju - oooh - westchnął.
W całym pomieszczeniu, na szafkach, na półkach oraz
gdzieniegdzie na podłodze w małych gromadkach były poustawiane palące się
świece i świeczki. W powietrzu unosił się zapach parafiny i czegoś, czego Adam
nie potrafił zidentyfikować. Płomienie rzucały na ściany tajemnicze cienie
oświetlanych przez siebie przedmiotów. Okna pozasłoniono czarnymi zasłonami. Na
panelach oprócz świeczuszek poukładanych po trzy lub pięć w różnych miejscach,
były także rozsypane płatki czerwonych róż, lecz w wieczornym półmroku
panującym w pokoju i blasku świec, wyglądały na czarne. Łóżko było pościelone,
a czarna satynowa kołdra nie miała ani jednej fałdki, przez co lśniła w słabym
świetle.
-Wow - wyszeptał Adam - co tu się stało?
-Jeszcze nic - odparł Tommy, kładąc mu dłoń na ramieniu -
Podoba ci się?
-Jest przepięknie - rzekł, wciąż rozglądając się po
wystrojonym pomieszczeniu.
-Hah w takim razie bardzo mnie to cieszy - powiedział
blondyn z ustami tuż przy szyi Lamberta - bo dokładnie o takie zaskoczenie mi
chodziło - dodał szeptem, układając dłonie na jego biodrach i muskając jego
skórę, przez co brunet odchylił głowę do tyłu, a jego oddech przyspieszył.
Adam obrócił się przodem do Tommy'ego, oplatając go w pasie
i przyciągnął go bliżej swoich bioder tak, że delikatnie się ze sobą zderzyli,
co wywołało uśmiech na twarzy blondyna, którego w tym momencie namiętnie
całował. Ich wargi raz po raz ocierały się o siebie leniwie, co obu
doprowadzało do szewskiej pasji, wyrywając z ich gardeł westchnienia i pomruki rozkoszy.
Z każdą chwilą pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny i odważny. Ich
języki splatały się ze sobą, ocierając się o siebie. Podczas gdy badali
wzajemnie swe podniebienia, dłonie obu z nich odbywały wędrówkę po plecach i
klatce piersiowej drugiego. Tommy delikatnie wsunął ręce pod koszulkę Adama, a
ten przerwał pocałunek, by spojrzeć w brązowe tęczówki i pozwolić mu na dalsze
działanie lekkim skinieniem głowy. Ratliffowi tyle wystarczyło, by podnieść
materiał do góry i ściągnąć go z bruneta, by ten pozostał jedynie w dolnej
części garderoby. Następnie popchnął go na skraj starannie zaścielonego łóżka,
a gdy ten na nim usiadł on znalazł się na jego kolanach, a ramionami oplótł
jego kark. Lambert położył dłonie na jego biodrach, przysuwając go do siebie, a
ich nabrzmiałe krocza zbliżyły się na niebezpiecznie małą odległość. Tommy
przejechał językiem po dolnej wardze Adama, czym wywołał u niego westchnienie,
które podnieciło go jeszcze bardziej. Brunet przesunął rękami po plecach
chłopaka, układając je na jego ramionach, z których po chwili zsunął czerwony
materiał koszuli. Przerwali pocałunek, by zaczerpnąć powietrza i oboje dysząc
napawali się swoim widokiem. Adam podziwiał alabastrową skórę basisty, a ten
widząc to, odchylił głowę do tyłu eksponując szyję, do której natychmiast
przylgnęły rozpalone wargi Lamberta.
-Może bym cię tak uwolnił z tych spodni, bo trochę ciasno
tam masz - mruknął Adam do jego ucha, a ten tylko jęknął, gdy poczuł dłoń
bruneta w okolicy swojego krocza.
Już po chwili ani jeden ani drugi nie miał nic na sobie.
Leżeli na łóżku całując się i obejmując, wsłuchując się w jęki i westchnienia,
świadczące o rozkoszy, jaką sobie dawali. Tommy usiadł na biodrach Adama tak,
że ich członki ocierały się o siebie, a on przyciskał dłonie ukochanego do
pościeli, całując jego obojczyki i szyję. Każdy ruch i poczynanie blondyna
podniecało Adama jeszcze bardziej, a fakt, że był pobudzony sprawiał, iż
wszystko odczuwał mocniej. Widok wygiętego z przyjemności, zroszonego potem
bruneta napawał Ratliffa ogromnym pożądaniem jakiego nie doświadczył jeszcze
nigdy.
-Pragnę cię Adam - wyszeptał i niby przypadkiem otarł się
ręką o jego przyrodzenie, co wywołało kolejny jęk rozkoszy.
-Ja ciebie też, nie wytrzymam dłużej bez ciebie, muszę cię
poczuć - wydyszał piosenkarz, zmuszając się by spojrzeć mu w oczy, których
źrenice rozszerzyły się gwałtownie na te słowa, a oddech stał się płytki i
szybki.
Podnieśli się tak, że oboje klęczeli przed sobą na czarnej
satynowej kołdrze. Było im gorąco, nawet bardzo, serca wybijały przyspieszony
rytm, a krew pulsowała w żyłach, przytępiając ich słuch.
-Odwróć się - nakazał Adam, a Tommy wykonał posłusznie to
polecenie.
-Czy ... czy to będzie bolało? - spytał nieśmiało.
Nie przemyślał tego, co wywołało u niego lekki stres, który
brunet natychmiast wyczuł. Objął go ramionami wokół szyi i wyszeptał mu do ucha
uspokajającym tonem:
-Tylko trochę z początku możesz czuć ból i dyskomfort, ale
postaram się być ostrożny. Poza tym najpierw trochę cię przygotuję.
-Co... - nie zdążył dokończyć, gdyż poczuł wchodzący w niego
pośliniony palec Adama, którym poruszał delikatnie, po pewnym czasie dołożył
drugi. Nie było to miłe uczucie, lecz pod wpływem słów Lamberta, Tommy
rozluźniał się coraz bardziej, a co za tym szło czuł się o wiele lepiej i po
chwili przestał się krzywić.
-Lepiej kochanie? - spytał troskliwie niebieskooki.
-M-hm - stęknął blondyn w odpowiedzi - tak.
-Na pewno?
-Tak, w zupełności - zapewnił go, na co Adam się uśmiechnął
i zaczął rozglądać w poszukiwaniu prezerwatywy. Nie brał swoich z pokoju, bo
nie spodziewał się takiego ruchu chłopaka.
W tym momencie Tommy wyciągnął z pod poduszki opakowanie
oraz lubrykant i podał mu je.
-Hah no niezłe rzeczy trzymasz pod poduszką, Tommy - zaśmiał
się Adam, a w odpowiedzi dostał kuksańca w brzuch.
-Możesz się pospieszyć? Głupio się czuję stercząc jak kołek
- mruknął.
-Hah już się tak nie gorączkuj skarbie - szepnął brunet koło
jego ucha.
Nałożył gumkę na swojego członka i posmarował preparatem, a
następnie zaczął powoli wsuwać się w Tommy'ego.
-Wszystko okej? - spytał Adam.
-Tak - odrzekł lekko zduszonym głosem.
Kiedy już wszedł z niego ruszał się spokojnie i miarowo, a
dłońmi chwycił prącie blondyna i zaczął go delikatnie ściskać i masować, sunąc
po nim w górę i w dół, co chwile przyspieszając, by dać mu jak najwięcej
przyjemności, przez co mężczyzna przed nim często się wyginał i jęczał z dłońmi
partymi o ścianę przed nim. Piosenkarz oparł głowę na jego ramieniu, dysząc i
jęcząc mu do ucha, a jego gorący oddech powodował większe podniecenie u
chłopaka. Tommy dość szybko się przyzwyczaił do ruchów Adama, które na jego
prośbę stały się szybsze i odważniejsze. Czuł niewyobrażalną rozkosz, jakiej
jeszcze nigdy nie doświadczył i nie sądził, że taki jej wymiar istnieje. Miał
wrażenie, że jest w niebie, Adam potrafił go zaspokoić jak nikt. Lambert
również odczuwał ogromną przyjemność ze stosunku, jaki właśnie odbywał ze swoim
basistą, a także ukochanym. Dla niego jest to całkowite oddanie się komuś w
miłości, a on kochał Tommy'ego całym sercem, więc skoro to Ratliff to zaproponował
także musiał czuć podobnie. Adam był szczęśliwy, już od dawna o tym marzył i
jak widać nie on jeden. Sposób, w jaki brązowooki na niego reagował przyprawiał
go o szaleństwo. Nie mógł się napatrzyć na jego drobne ciało poruszające się w
nadawanym przez niego rytmie, przeszywane przez dreszcze rozkoszy jaką sobie
dawali.
-Adam za... zaraz dojdę - powiedział Tommy.
-Ja... też - wydyszał.
I faktycznie, po chwili ich złączone w jedność ciała obezwładniła
ogromna przyjemność, która przyniosła nieposkromiony orgazm jakiego żaden z
nich jeszcze nigdy nie przeżył, inny niż wszystkie. Nie wiedzieli co ze sobą
zrobić, krzyczeli nawzajem swoje imiona, by dać upust rozkoszy jaka na nich
spłynęła, wyginając ich spocone ciała w szale szczytowych emocji. Adam wysunął
się z blondyna, po czym oboje opadli na poduszki, dysząc ciężko.
Po chwili takiego leżenia, brunet zdjął prezerwatywę i
przykrył ich kołdrą, a Tommy przysunął się bliżej, kładąc głowę na torsie
Lamberta i zaczął wsłuchiwać się w przyspieszone bicie jego serca. Ten w
odpowiedzi objął go w pasie.
-Mmm byłeś cudowny - rzekł Ratliff, wciąż ciężko oddychając
- jeszcze nigdy nie czułem się tak dobrze.
-Ahhh ja też, możesz mi wierzyć. To chyba nie był twój
pierwszy raz co? - zagadną zadziornie Adam.
-Pierwszy z facetem.
-Nie wierzę.
-Niby dlaczego? - zdziwił się.
-Bo byłeś za dobry - wymruczał mu brunet do ucha.
-Mmm Adam przestań, bo znów mi stanie, a nie mam już sił -
powiedział Tommy, na co brunet wybuchnął śmiechem.
-Boże, rozwalasz system.
-No co? Miałem najlepszy orgazm życia - odparł blondyn z
rozmarzoną miną.
-Niewiadomo, może będzie lepszy, czeka cię takich więcej -
mruknął Lambert, na co Tommy uśmiechnął się tajemniczo.
-A właściwie, mam do ciebie pytanie.
-Tak? - spytał Adam.
-Mówiłeś, że udało ci się spłacić Dextera i już nie będzie
nas nachodził.
-No tak. I?
-Jak to zrobiłeś? Skąd wziąłeś kasę?
-Napisałem dwie piosenki i sprzedałem je.
-Co zrobiłeś?! - krzyknął Tommy, podnosząc się, by na niego
spojrzeć.
-Sprzedałem je - wzruszył ramionami.
-Przecież mogłeś je wykorzystać na płycie.
-Ty jesteś ważniejszy. Zrobiłbym wszystko byś był bezpieczny
- odparł poważnie, nie odwracając wzroku.
Ratliffa zamurowało, wiedział, że Adam żywi do niego silne
uczucie, ale nie sądził, że aż tak.
-Adam ja ... nie wiem co powiedzieć.
-Lepiej nic nie mów - uśmiechnął się i położył palec na jego
ustach.
-Dziękuję - szepnął, odwzajemniając gest, po czym ułożył się
jak wcześniej.
-Kocham cię Tommy - rzekł Adam, głaszcząc jego blond włosy.
-Ja ciebie też kocham Adam - odparł basista, po czym wtulił
się w niego, a brunet wzmocnił uścisk i zasnęli w swoich objęciach.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz