niedziela, 11 grudnia 2016

Rozdział 23 - BBPNPC

No więc tak jak już mówiłam. Jest to ostatni rozdział ff pt. "Bez błędów przeszłości nie poznałbym cię". Za tydzień dodam jeszcze krótki epilogi ... koniec. ALE ... nie zrozumcie mnie źle. Potem będzie seria imaginów ... mam pewną niespodziankę na Święta hehe tylko nie wiem kiedy ją dodam XD
W każdym razie. Od nowego roku lecimy z nowym fanfiction, które mam nadzieję przypadnie Wam do gustu.
A teraz zapraszam na rozdział!

Ps. zawiera on sceny nieodpowiednie dla nieletnich (muszę uprzedzić) xd

----------------------------------------

Dwa tygodnie później Adam, Brooke i Terrance udali się do szpitala, gdzie był Tommy. Lekarz zostawił chłopaka tydzień dłużej niż przewidywał z początku, by wyzdrowiał kompletnie. Mimo buntu blondyna wszyscy poparli tę decyzję, ponieważ byli już opóźnieni w pracy, więc kiedy tylko wróci zabiorą się ostro do roboty i chcieli, aby był w pełni sił, bo jak mówiła Lisa "łatwo nie będzie".
Nareszcie nastał dzień upragniony przez wszystkich, a najbardziej przez Tommy'ego, który wreszcie mógł opuścić mury szpitalne. Pomimo codziennych wizyt Adama czuł się samotny, przyzwyczaił się do gwaru domu zespołu, więc pikanie urządzeń, jęki pacjentów i narady oraz pośpiech lekarzy były zupełnie inne i bardzo go irytowały.
-Boże, wreszcie - powiedział do Adama, wychodząc przez drzwi wyjściowe.
-Też się cieszę, że znowu jesteś wśród żywych stary - ten poklepał go po ramieniu.
-Proszę tylko nie ślińcie się - westchnął Terrance, niosąc torbę.
-A co? Przeszkadza ci małe mua mua mua? - Tommy podszedł do niego, mlaskają ustami, na co tancerz się skrzywił, a reszta wybuchnęła śmiechem.
-Chłopaki dajcie spokój - powiedziała Brooke wycierając łzę, która wymknęła się z jej oka, gdy się śmiała.
***
W radosnym nastroju dojechali do domu i pomogli Tommy'emu zanieść do jego pokoju rzeczy, które miał ze sobą w szpitalu. Gdy położyli je na podłodze i chcieli już wyjść blondyn złapał Adama za rękaw i poprosił, żeby na chwilę został, natomiast resztę pożegnał, machając ręką z uśmiechem.
-O co chodzi? Coś się stało? - zaniepokoił się Adam - Źle się czujesz czy coś?
-Nie, to nie o to chodzi - uspokoił go, po czym spojrzał na niego tajemniczo.
-Więc o co ... - nie dokończył Adam, gdyż poczuł na swoich wargach usta basisty, a na biodrach jego dłonie, które powoli przesuwały się w górę po plecach.
Brunet także objął go w pasie, oplatając silnymi dłońmi drobne ciało chłopaka.
-Przyjdź wieczorem - wymruczał mu  Ratliff wprost do ucha i odsunął się od niego, idąc w stronę toreb, by je rozpakować.
Adam stał chwilę nieobecny pośrodku pokoju, lecz po chwili podszedł, położył mu dłonie na biodrach i szepnął "oczywiście kochanie", a gdy poczuł, że blondyn drgnął, zachichotał i opuścił pokój, nie mogąc spędzić z ust zadziornego uśmieszku,  który pojawił się, w momencie, gdy poczuł dreszcze, przechodzące Tommy'ego.
***
Lambert zgodnie z poleceniem chłopaka, poszedł wieczorem do jego pokoju. Nie mógł się doczekać, by dowiedzieć się, o co mu chodziło, gdy kazał mu przyjść. Kiedy znalazł się już pod drzwiami, prowadzącymi do pokoju blondyna, zapukał trzy razy i wyczekiwał reakcji. Nie musiał długo czekać. Po drugiej stronie usłyszał jakieś szmery i zaraz drzwi się otworzyły, a w przejściu ukazał się Tommy. Miał na sobie czarne obcisłe rurki i czerwoną koszulę w czarną kratę, która będąc rozpiętą odsłaniała jego nagi blady tors. Usta blondyna natomiast ozdobione były zadziornym uśmieszkiem.
-Witaj skarbie - wyszeptał, patrząc Adamowi w oczy - wejdź - dodał, otwierając drzwi szerzej, tak by Lambert mógł wejść.
-C ... - zaczął brunet, lecz zaniemówił, patrząc na wystrój pokoju - oooh - westchnął.
W całym pomieszczeniu, na szafkach, na półkach oraz gdzieniegdzie na podłodze w małych gromadkach były poustawiane palące się świece i świeczki. W powietrzu unosił się zapach parafiny i czegoś, czego Adam nie potrafił zidentyfikować. Płomienie rzucały na ściany tajemnicze cienie oświetlanych przez siebie przedmiotów. Okna pozasłoniono czarnymi zasłonami. Na panelach oprócz świeczuszek poukładanych po trzy lub pięć w różnych miejscach, były także rozsypane płatki czerwonych róż, lecz w wieczornym półmroku panującym w pokoju i blasku świec, wyglądały na czarne. Łóżko było pościelone, a czarna satynowa kołdra nie miała ani jednej fałdki, przez co lśniła w słabym świetle.
-Wow - wyszeptał Adam - co tu się stało?
-Jeszcze nic - odparł Tommy, kładąc mu dłoń na ramieniu - Podoba ci się?
-Jest przepięknie - rzekł, wciąż rozglądając się po wystrojonym pomieszczeniu.
-Hah w takim razie bardzo mnie to cieszy - powiedział blondyn z ustami tuż przy szyi Lamberta - bo dokładnie o takie zaskoczenie mi chodziło - dodał szeptem, układając dłonie na jego biodrach i muskając jego skórę, przez co brunet odchylił głowę do tyłu, a jego oddech przyspieszył.
Adam obrócił się przodem do Tommy'ego, oplatając go w pasie i przyciągnął go bliżej swoich bioder tak, że delikatnie się ze sobą zderzyli, co wywołało uśmiech na twarzy blondyna, którego w tym momencie namiętnie całował. Ich wargi raz po raz ocierały się o siebie leniwie, co obu doprowadzało do szewskiej pasji, wyrywając z ich gardeł westchnienia i pomruki rozkoszy. Z każdą chwilą pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny i odważny. Ich języki splatały się ze sobą, ocierając się o siebie. Podczas gdy badali wzajemnie swe podniebienia, dłonie obu z nich odbywały wędrówkę po plecach i klatce piersiowej drugiego. Tommy delikatnie wsunął ręce pod koszulkę Adama, a ten przerwał pocałunek, by spojrzeć w brązowe tęczówki i pozwolić mu na dalsze działanie lekkim skinieniem głowy. Ratliffowi tyle wystarczyło, by podnieść materiał do góry i ściągnąć go z bruneta, by ten pozostał jedynie w dolnej części garderoby. Następnie popchnął go na skraj starannie zaścielonego łóżka, a gdy ten na nim usiadł on znalazł się na jego kolanach, a ramionami oplótł jego kark. Lambert położył dłonie na jego biodrach, przysuwając go do siebie, a ich nabrzmiałe krocza zbliżyły się na niebezpiecznie małą odległość. Tommy przejechał językiem po dolnej wardze Adama, czym wywołał u niego westchnienie, które podnieciło go jeszcze bardziej. Brunet przesunął rękami po plecach chłopaka, układając je na jego ramionach, z których po chwili zsunął czerwony materiał koszuli. Przerwali pocałunek, by zaczerpnąć powietrza i oboje dysząc napawali się swoim widokiem. Adam podziwiał alabastrową skórę basisty, a ten widząc to, odchylił głowę do tyłu eksponując szyję, do której natychmiast przylgnęły rozpalone wargi Lamberta.
-Może bym cię tak uwolnił z tych spodni, bo trochę ciasno tam masz - mruknął Adam do jego ucha, a ten tylko jęknął, gdy poczuł dłoń bruneta w okolicy swojego krocza.
Już po chwili ani jeden ani drugi nie miał nic na sobie. Leżeli na łóżku całując się i obejmując, wsłuchując się w jęki i westchnienia, świadczące o rozkoszy, jaką sobie dawali. Tommy usiadł na biodrach Adama tak, że ich członki ocierały się o siebie, a on przyciskał dłonie ukochanego do pościeli, całując jego obojczyki i szyję. Każdy ruch i poczynanie blondyna podniecało Adama jeszcze bardziej, a fakt, że był pobudzony sprawiał, iż wszystko odczuwał mocniej. Widok wygiętego z przyjemności, zroszonego potem bruneta napawał Ratliffa ogromnym pożądaniem jakiego nie doświadczył jeszcze nigdy.
-Pragnę cię Adam - wyszeptał i niby przypadkiem otarł się ręką o jego przyrodzenie, co wywołało kolejny jęk rozkoszy.
-Ja ciebie też, nie wytrzymam dłużej bez ciebie, muszę cię poczuć - wydyszał piosenkarz, zmuszając się by spojrzeć mu w oczy, których źrenice rozszerzyły się gwałtownie na te słowa, a oddech stał się płytki i szybki.
Podnieśli się tak, że oboje klęczeli przed sobą na czarnej satynowej kołdrze. Było im gorąco, nawet bardzo, serca wybijały przyspieszony rytm, a krew pulsowała w żyłach, przytępiając ich słuch.
-Odwróć się - nakazał Adam, a Tommy wykonał posłusznie to polecenie.
-Czy ... czy to będzie bolało? - spytał nieśmiało.
Nie przemyślał tego, co wywołało u niego lekki stres, który brunet natychmiast wyczuł. Objął go ramionami wokół szyi i wyszeptał mu do ucha uspokajającym tonem:
-Tylko trochę z początku możesz czuć ból i dyskomfort, ale postaram się być ostrożny. Poza tym najpierw trochę cię przygotuję.
-Co... - nie zdążył dokończyć, gdyż poczuł wchodzący w niego pośliniony palec Adama, którym poruszał delikatnie, po pewnym czasie dołożył drugi. Nie było to miłe uczucie, lecz pod wpływem słów Lamberta, Tommy rozluźniał się coraz bardziej, a co za tym szło czuł się o wiele lepiej i po chwili przestał się krzywić.
-Lepiej kochanie? - spytał troskliwie niebieskooki.
-M-hm - stęknął blondyn w odpowiedzi - tak.
-Na pewno?
-Tak, w zupełności - zapewnił go, na co Adam się uśmiechnął i zaczął rozglądać w poszukiwaniu prezerwatywy. Nie brał swoich z pokoju, bo nie spodziewał się takiego ruchu chłopaka.
W tym momencie Tommy wyciągnął z pod poduszki opakowanie oraz lubrykant i podał mu je.
-Hah no niezłe rzeczy trzymasz pod poduszką, Tommy - zaśmiał się Adam, a w odpowiedzi dostał kuksańca w brzuch.
-Możesz się pospieszyć? Głupio się czuję stercząc jak kołek - mruknął.
-Hah już się tak nie gorączkuj skarbie - szepnął brunet koło jego ucha.
Nałożył gumkę na swojego członka i posmarował preparatem, a następnie zaczął powoli wsuwać się w Tommy'ego.
-Wszystko okej? - spytał Adam.
-Tak - odrzekł lekko zduszonym głosem.
Kiedy już wszedł z niego ruszał się spokojnie i miarowo, a dłońmi chwycił prącie blondyna i zaczął go delikatnie ściskać i masować, sunąc po nim w górę i w dół, co chwile przyspieszając, by dać mu jak najwięcej przyjemności, przez co mężczyzna przed nim często się wyginał i jęczał z dłońmi partymi o ścianę przed nim. Piosenkarz oparł głowę na jego ramieniu, dysząc i jęcząc mu do ucha, a jego gorący oddech powodował większe podniecenie u chłopaka. Tommy dość szybko się przyzwyczaił do ruchów Adama, które na jego prośbę stały się szybsze i odważniejsze. Czuł niewyobrażalną rozkosz, jakiej jeszcze nigdy nie doświadczył i nie sądził, że taki jej wymiar istnieje. Miał wrażenie, że jest w niebie, Adam potrafił go zaspokoić jak nikt. Lambert również odczuwał ogromną przyjemność ze stosunku, jaki właśnie odbywał ze swoim basistą, a także ukochanym. Dla niego jest to całkowite oddanie się komuś w miłości, a on kochał Tommy'ego całym sercem, więc skoro to Ratliff to zaproponował także musiał czuć podobnie. Adam był szczęśliwy, już od dawna o tym marzył i jak widać nie on jeden. Sposób, w jaki brązowooki na niego reagował przyprawiał go o szaleństwo. Nie mógł się napatrzyć na jego drobne ciało poruszające się w nadawanym przez niego rytmie, przeszywane przez dreszcze rozkoszy jaką sobie dawali.
-Adam za... zaraz dojdę - powiedział Tommy.
-Ja... też - wydyszał.
I faktycznie, po chwili ich złączone w jedność ciała obezwładniła ogromna przyjemność, która przyniosła nieposkromiony orgazm jakiego żaden z nich jeszcze nigdy nie przeżył, inny niż wszystkie. Nie wiedzieli co ze sobą zrobić, krzyczeli nawzajem swoje imiona, by dać upust rozkoszy jaka na nich spłynęła, wyginając ich spocone ciała w szale szczytowych emocji. Adam wysunął się z blondyna, po czym oboje opadli na poduszki, dysząc ciężko.
Po chwili takiego leżenia, brunet zdjął prezerwatywę i przykrył ich kołdrą, a Tommy przysunął się bliżej, kładąc głowę na torsie Lamberta i zaczął wsłuchiwać się w przyspieszone bicie jego serca. Ten w odpowiedzi objął go w pasie.
-Mmm byłeś cudowny - rzekł Ratliff, wciąż ciężko oddychając - jeszcze nigdy nie czułem się tak dobrze.
-Ahhh ja też, możesz mi wierzyć. To chyba nie był twój pierwszy raz co? - zagadną zadziornie Adam.
-Pierwszy z facetem.
-Nie wierzę.
-Niby dlaczego? - zdziwił się.
-Bo byłeś za dobry - wymruczał mu brunet do ucha.
-Mmm Adam przestań, bo znów mi stanie, a nie mam już sił - powiedział Tommy, na co brunet wybuchnął śmiechem.
-Boże, rozwalasz system.
-No co? Miałem najlepszy orgazm życia - odparł blondyn z rozmarzoną miną.
-Niewiadomo, może będzie lepszy, czeka cię takich więcej - mruknął Lambert, na co Tommy uśmiechnął się tajemniczo.
-A właściwie, mam do ciebie pytanie.
-Tak? - spytał Adam.
-Mówiłeś, że udało ci się spłacić Dextera i już nie będzie nas nachodził.
-No tak. I?
-Jak to zrobiłeś? Skąd wziąłeś kasę?
-Napisałem dwie piosenki i sprzedałem je.
-Co zrobiłeś?! - krzyknął Tommy, podnosząc się, by na niego spojrzeć.
-Sprzedałem je - wzruszył ramionami.
-Przecież mogłeś je wykorzystać na płycie.
-Ty jesteś ważniejszy. Zrobiłbym wszystko byś był bezpieczny - odparł poważnie, nie odwracając wzroku.
Ratliffa zamurowało, wiedział, że Adam żywi do niego silne uczucie, ale nie sądził, że aż tak.
-Adam ja ... nie wiem co powiedzieć.
-Lepiej nic nie mów - uśmiechnął się i położył palec na jego ustach.
-Dziękuję - szepnął, odwzajemniając gest, po czym ułożył się jak wcześniej.
-Kocham cię Tommy - rzekł Adam, głaszcząc jego blond włosy.

-Ja ciebie też kocham Adam - odparł basista, po czym wtulił się w niego, a brunet wzmocnił uścisk i zasnęli w swoich objęciach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz