niedziela, 28 sierpnia 2016

Rozdział 8 - BBPNPC

Witam Was moi drodzy! :D Mam złą i dobrą wiadomość. O złej już wiecie, nie miałam zamiaru o tym przypominać, bo sama myślę o tym z bólem serca, ale niestety za niedługo szkoła, jednak ta dobra wiadomość to to, że zrobiłam plan lekcji z Adamem, który znajdziecie w galerii na moim twitterze, tak na osłodzenie końca wolnego ;) Dobra, a teraz zapraszam do czytania ;)

-------------------------------------------------------------

Szli pogrążonym w wieczornym półmroku korytarzem, ramię w ramię. Żaden z nich się nie odezwał, jednak czuli się trochę lepiej w swoim towarzystwie niż rano.
-Em... mogę wiedzieć, czemu zmieniłeś zdanie? - spytał Adam niepewnie.
-Już mnie o to pytałeś - odburknął Tommy.
-Poprostu chciałbym wiedzieć ... ehhh nie wiem jak to ująć, żeby cię nie urazić.
Tym razem to blondyn zatrzymał się w pół kroku.
Co...? Zachowałem się wobec niego jak skończony dupek, a on się martwi, żeby mnie nie urazić? Chwila co? Co ja wygaduję? On też zawinił. Co mi się dzieje z głową? - myślał gorączkowo, szarpiąc się za włosy.
-Tommy? Wszystko w porządku? - Adam zauważył jego wewnętrzną walkę, jednak te słowa ją przerwały.
-Taaak, tak wszystko okej.
Więcej się już do siebie nie odezwali. Zeszli do salonu, gdzie Tommy usiadł w fotelu pod ścianą, odprowadzony spojrzeniami reszty zespołu, natomiast Adam stanął na środku i odchrząknął.
-Lisa za chwilę powinna przyjść, więc do tego czasu obgadajmy parę spraw, eee...
-Ja mam pytanie - odezwała się Sasha.
-Tak? Słucham, jakie?
-Co on tu robi? - tu wskazała palcem na Tommy'ego, a wszyscy podążyli za jej wzrokiem, obrzucając przybysza równie jadowitym spojrzeniem, co dziewczyna.
Sam Ratliff, najwyraźniej wyczuł, że uwaga skupiła się na nim i podniósł głowę znad telefonu, lecz odpowiedział obojętnym spojrzeniem, po czym wrócił do słuchanej wcześniej przez słuchawki muzyki.
-Siedzi i słucha muzyki - Adam wzruszył ramionami.
-Przestań, dobrze wiesz, o co mi chodzi.
-Jeśli słuchałaś tego, co mówiłem, to wiesz, co on tu robi.
Tommy po tym zdarzeniu wyłączył muzykę i przysłuchiwał się rozmowie, która miała miejsce w pokoju i dotyczyła jego.
-Chyba wyraziliśmy się jasno, nie chcemy go tutaj.
-Właśnie.
-Adam, dlaczego nie posłuchałeś?
-Wyrzuć go.
Blondyn poczuł jak coś pali go od środka i rozrywa mu wnętrzności. Był wściekły. Po raz kolejny dzisiaj opanowywała go dzika furia. Już miał zabrać głos, lecz zdarzyło się coś, co wbiło go w fotel.
-Nie wyrzucę go. Tommy tu zostanie, czy wam się to podoba, czy nie. Ja coś wyjaśniałem, najwyraźniej jesteście zbyt zaślepieni i głusi, by słuchać tego, co do was mówię. Za chwilę przyjdzie Lisa, przedstawię zespół, jutro dokumentacja będzie złożona, a Tommy, tak jak i wy będzie stałym członkiem tego zespołu i chcę, aby panowała zgoda, nie chcę żadnych spięć...
-Z nim to chyba niemożliwe...
-Monte - upomniał mężczyznę Adam - a i proszę nie mówić o nim w trzeciej osobie, kiedy jest obecny.
-Sam to robisz - rzekła Camila.
-Bo chcę was upomnieć. Nie możecie skupić się ma tym, co mówię, zamiast łapać mnie za słówka?
-Nie poznaję cię Adam - odezwał się Taylor.
-Tay ... jeszcze tydzień temu się nie znaliśmy, uwierz, że mało o mnie wiesz, więc taka uwaga jest bynajmniej nie na miejscu.
Parę osób pokręciło głowami, a reszta siedziała z otwartymi ustami.
-On może nie, ale ja cię znam, co się z tobą dzieje? Nigdy się tak nie zachowywałeś.
-Bo nigdy nie byłem w takiej sytuacji Brooke, przyszedł czas stawiania na swoim, w zespole chciałbym, żeby panowała przyjaźń, żebyśmy byli jak rodzina, ale nie zapominajmy, że ja tu rządzę. Przestańcie być zawistni i zapamiętajcie, że każdy zasługuje na drugą szansę.
-Adam, przecież on cię obraził! - Sasha nie dawała za wygraną.
-Więc tym bardziej, to ja mam prawo być na niego wściekły, a nie wy, bo zmieszał z błotem mnie a nie was...
-Zmieszał ciebie, zmieszał nas - odrzekł Longineu.
Adam spojrzał na niego, ale nie skomentował tego tylko kontynuował -... jak już mówiłem, ja mu wybaczyłem i dałem drugą szansę.
-Kiedyś się na tobie zemści, to, że jesteś taki miękki - rzekł perkusista.
-Możliwe. Koniec dyskusji na temat Tommy'ego.
-Oh Adam przecież on cię nawet nie słucha! Bronisz go a za chwilę będzie powtór...
-Tak sądzisz? - zimny głos rozbrzmiał w pokoju.
Mimo że był cichy, wszyscy doskonale go usłyszeli, mimo małej wrzawy, jaką stworzyli. Umilkli, nikt nie śmiał się odezwać.
Ratliff spojrzał w kierunku Adama i ledwo zauważalnie kiwnął głową. Brunet dostrzegł ten gest i docenił, czuł, że kosztował go bardzo wiele.
Ledwo to się stało usłyszeli dzwonek do drzwi. Lisa przyszła, a Adam poszedł otworzyć. Blondyn odprowadził Lamberta wzrokiem.
***
-Uważasz, że masz cały skład, tak? - w głosie kobiety pobrzmiewał sceptyzm.
-Tak, mam.
-A więc rzućmy okiem - spojrzała ma listę nazwisk i najważniejszych danych osobowych - w takim razie przedstawcie się i pokażcie, co potraficie.
Wszyscy przenieśli się z pokoju do sali muzycznej, w której miał miejsce casting.
-Najpierw grający.
-Camila Grey - dziewczyna jako pierwsza wystąpiła z szeregu, podeszła do klawiszy i bez problemu zagrała nuty otrzymane wczoraj rano przez Adama.
-Hmmm dobrze, następny - odkreśliła coś na kartce i podniosła wzrok, przy perkusji był już Longi.
-Longineu Parsons - rzekł, po czym zagrał solówkę. Lisa tylko kiwnęła głową, znów coś odkreśliła i kazała dalej.
-Monte Pittman - odezwał się mężczyzna, który juz po chwili wykonał wspaniałą solówkę na gitarze elektrycznej. Menagerka postąpiła tak samo.
-Następny.
-Tommy Joe Ratliff - teraz oczy wszystkich skupiły się na blondynie, który na swoim basie podłączonym do wzmacniacza, wykonał solo tak profesjonalne, że wszyscy zaniemówili.
-Wow, to było coś - rzekła Lisa. Była to jej najbardziej wyczerpująca pochwała tego wieczoru - teraz tancerze.
Terrance, Brooke, Taylor i Sasha przedstawili się, po czym wyszli na parkiet i wykonali układ taneczny nad którym pracowali, od czasu przyjęcia ich do ekipy.
-Wspaniale.
Wszyscy teraz ustawili się w jednej linii i czekali na werdykt menagerki.
-A więc ... jutro zanoszę dokumentację. Mamy skład - uśmiechnęła się.

W pokoju rozgorzała wielka radość, wszyscy rzucali się sobie w objęcia, krzyczeli, śmiali się, dziewczyny płakały ze szczęścia. Jedynie Tommy Joe stał na uboczu i przyglądał się tej scence.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz