sobota, 23 lipca 2016

Forever one - Img #1 - cz.3 #Adommy

Dziś ostatnia część imagina! Miała być wczoraj, ale nie dałam rady wejść, miałam dużo pracy tak więc dodaję  dzisiaj :D Chcę wszystkim strasznie podziękować za te wyświetlenia, jak dziś weszłam i to zobaczyłam ... omal nie spadłam z łóżka i nie zaczęłam piszczeć, odebrało mi mowę. Jesteście naprawdę cudowni <3 Już jutro nowy rozdział BBPNPC, ale teraz zapraszam was na dokończenie historii ;)

-----------------------------------------------------

Wieczorem Tommy wrócił do pokoju Adama, by upewnić się, że ten jest gotowy do opuszczenia zamku. Czekała go tam jednak niespodzianka.
Kiedy wszedł Lambert leżał na podłodze, wyglądał na nieprzytomnego. Blondyn natychmiast przypadł przy chłopaku i sprawdził, czy oddycha. Nie wiedział, co się stało, kiedy i dlaczego, był jednak przerażony, bo zależało mu na życiu Adama. W pewnym momencie brunet otworzył oczy i gwałtownym rucham poderwał się, sprawiając, że teraz Tommy leżał pod nim, a on znajdował się na jego biodrach.
-To jak? Pomożesz mi?
-Mowy nie ma, zapomnij.
-Eh, a więc skłaniasz mnie o użycia broni ostatecznej – rzekł Adam, po czym zaczął lekko ruszać biodrami, a usta zbliżył do szyi chłopaka, obdarzając ją namiętnymi pocałunkami.
-Mmm jesteś tak ciepły – wymruczał Tommy.
-Więc?
-Nie Adam, nie mogę ci tego zrobić.
Lambert przerwał swoje poczynania, po czym wstał z chłopaka i usiadł na łóżku.
-Wyjaśnij mi coś, skoro oboje się kochamy, dlaczego jesteś taki zaborczy, dlaczego nie chcesz mi pozwolić podjąć decyzję.
-Bo to nie twoja bajka, ta historia jest zakazana i nie powinna mieć miejsca – powiedział blondyn, podnosząc się z podłogi.
-Więc to koniec tak? Mam się wynosić? Chcesz, żebym był szczęśliwy, a nie pozwalasz mi spędzać czasu z kimś, kto mnie uszczęśliwia. Hmmm ciekawa teoria szczęścia Ratliff.
-Adam to nie tak.
-A jak?
-Ty nic nie wiesz o takim życiu.
-Czytałem twoją książkę – chłopak zamarł na te słowa.
-C-co robiłeś? Gdzie ją znalazłeś?
-W tym pokoju, leżała na półce. Swoją drogą … Da Vinci? Niezłe masz znajomości.
-Co z tego, że czytałeś skoro nie wiesz ile to cierpienia wymaga prawdę?
-Cierpiałeś, bo nikogo przy sobie nie miałeś. Ja będę miał ciebie.
-Nie, nie będziesz miał.
-Aha, czyli mnie zostawisz tak?
-Adam to nie tak.
-A jak?!
-Ty masz życie przed sobą! Tak bardzo chciałbym być znów człowiekiem i móc z tobą być, ale nie mogę! To niemożliwe.
-Więc przemień mnie.
-Nie, nie ma mowy, nie skrzywdzę cię aż tak.
-Dobra, masz rację. Skrzywdzisz mnie bardziej. Właśnie wrócę do świata, gdzie każdy ma w dupie, gdzie anonimowi ludzie z netu nienawidzą mnie do granic możliwości, bo jestem gejem, wrócę tam, gdzie nie mam nikogo i cierpię w samotności, a ludzie robią ze mnie okaz z zoo, bo ty uważasz, że tam jestem szczęśliwy. Tak to wygląda. Nie wiem o jakim szczęściu ty myślałeś, ale jeśli podejrzewałeś, że wolę być znienawidzony przez świat niż kochany przez tę jedyną właściwą osobę, to chyba się pomyliłeś. Chciałeś masz, spadam. Więcej się nie zobaczymy – ostatnie zdanie wypowiedział, mając łzy w oczach.
Wstał i wyszedł, nie uraczając blondyna choćby ostatnim spojrzeniem. Do Tommy’ego dopiero teraz wszystko dotarło. Dotarło, co mógł stracić i mu zrobić. Nie mógł na to pozwolić. Wstał i wybiegł przed zamek, Adam był już pośród drzew. Ratliffowi niewiele czasu zajęło, żeby go doścignąć. Chwycił go za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę.
-Okej będzie jak chcesz, jutro pełnia, wtedy cię przemienię.
***
Dochodziła dwudziesta druga. Ostatnie godziny życia Adama. Tommy zdecydował, że zrobią to o północy. Wczoraj wyszedł po pożywienie dla ich obu, głównie dla Lamberta, który po przemianie będzie potrzebował wiele krwi, by zaspokoić głód. Chciał mu dać ostatnie chwile ludzkiego życia spędzić samotnie, jednak Adam stanowczo zaprotestował.
-Nie będę siedział sam, mając obok ciebie.
-Przecież potem będziemy mieli wieczność.
-I co z tego? Chcę ci coś opowiedzieć.
Blondyn słucha w milczeniu opowieści Lamberta. Mówił mu o dzieciństwie, życiu nastoletnim, o tym jak się cieszył i jak smucił, o przykrościach jakie go spotykały, o życiu rodzinnym, zawodowym i prywatnym, o ostatnich dniach. Tommy słuchał tego wszystkiego i zaczynał żałować, że się zgodził, jednak chciał zatrzymać bruneta przy sobie. Kochał go, dobrze o tym wiedział. Nigdy do nikogo nie żywił takich uczuć.
Zegar wskazywał za dwie dwunasta.
-Adam?
-Tak? – Tommy wskazał na zegar – Oh, no tak, chodź.
Wstali, Tommy podszedł do niego i złapali się za ręce. Byli blisko siebie, bardzo blisko. Spojrzeli sobie w oczy.
-Jesteś tego pewien? – spytał chłopak.
-Nigdy w życiu nie byłem niczego bardziej pewien – były to ostatnie słowa Adama, które wypowiedział jako człowiek.
-No dobrze, zaczynajmy.
Tommy pokonał dzielącą ich odległość i wpił się w usta bruneta. Całowali się namiętnie, muskając i kąsając swoje wargi delikatnie, lecz z uczuciem. Wokół nich czuć było miłość, powietrze było nią naelektryzowane, a ich ciała jakby przewodziły prąd. Błądzili dłońmi po odkrytych fragmentach skóry.
-Jesteś gotowy? – szepnął Tommy. Adam tylko pokiwał głową.
Blondyn ponownie przyłożył wargi do ust chłopaka. Wybiła dwunasta. Złożył na nich ostatni namiętny pocałunek, a następnie zatopił swe ostre kły w szyi bruneta i począł pozbywać się jego krwi, by jego ukochany mógł stać się taki jak on. Po kilku minutach Adam był już zimny i słaby. Opadł na ramię Tommy’ego. Nie czuć już było pulsu na jego szyi, a tętnice i żyły pełne gorącej pulsującej krwi już nie będą drażniły wyczulonych nozdrzy Ratliffa. Położył go na łóżku i spojrzał na jego martwe blade ciało pozbawione życia.
-Co ja ci zrobiłem? – spytał szeptem sam siebie, a jego oczy zaszkliły się. Nie wierzył, że naprawdę to zrobił. Teraz już nie było odwrotu, Adam był taki jak on, był wampirem, był bestią.
-Gdzie ja jestem? – wymamrotał Lambert.
-Tak, gdzie byłeś, gdy umierałeś.
Chłopak natychmiast podniósł głowę i rozejrzał się niespokojnie po pomieszczeniu. Do jego nosa dotarł zapach, który spotęgował jego głód.
-Krew. Gdzie jest krew? – wysyczał, a jego oczy przybrały barwę neonowo zieloną.
-Już się tak nie gorączkuj .
Tommy wstał i znikną za drzwiami, by po chwili wrócić z kilkoma butelkami pełnymi ciemnoczerwonego płynu, który takim jak oni dawał siłę i koił zmysły.
Blondyn podszedł do niego spokojnie i podał mu  jedną z nich.
-Masz, pij. Poczujesz się lepiej.
Adam gwałtownie chwycił butelkę i wyciągną korek. Powąchał, a następnie obnażył kły. Przytknął naczynie do ust i łapczywie wypił zawartość jednym duszkiem. Westchnął i przymknął oczy. Gdy je po chwili otworzył ponownie były barwy niebieskiej, jak przed przemianą, jednak teraz miały intensywniejszy odcień.
-Ahh dzięki – powiedział i oddał butelkę Tommy’emu.
-Jak się czujesz?
-Teraz lepiej, dzięki, że pytasz.
-Kurde, nawet jako wampir jesteś kurewsko przystojny – rzekł Ratliff.
-Haha dziękuję, ty też.
-Nie widziałeś mnie jako człowieka.
-Widziałem twój portret w tej książce – wskazał na półkę – to nie to samo fakt, ale zawsze coś.
-Hah może i tak.
-Teraz pozostaje jedno pytanie.
-Jakie?
-Mamy przed sobą całą wieczność. Co robić najpierw.
-Mam pewien pomysł – Tommy uśmiechnął się przebiegle, po czym odkorkował jedną butelkę i napełnił przyniesione wcześniej kieliszki. Wziął swój poręki, a drugi podał Adamowi.
-Za nas.
-Za nas.
Kieliszki stuknęły się ze sobą, a następnie oni wzięli z nich łyk nie tracąc kontaktu wzrokowego. Odłożyli je niemal w tym samym czasie i jakby myśleli w ten sam sposób zbliżyli się do siebie, zmniejszając do minimum dystans między nimi. Wpili się w swoje wargi wzajemnie, całując się namiętnie. Chcieli poczuć siebie nawzajem. Mimo, że cały czas byli ze sobą, czuli brak bliskości, potrzebowali jej więcej. Pocałunek stawał się gwałtowniejszy, lecz nie było w nim zbędnej agresji, czy chęci dominacji jednej ze stron. Oboje idealnie ze sobą współgrali, tworząc jakby jeden rytm.
Nagle Tommy poczuł coś dziwnego, coś czego od wieków nie czuł. Wszechogarniające ciepło rozeszło się po jego zmarzniętym przez tyle czasu ciele. Nie wiedział co się dzieje, dawno zapomniał, że kiedyś czuł podobne ciepło, jednak to było o wiele przyjemniejsze. Oderwali się od siebie.
-Adam … co się dzieje? – spytał zdezorientowany – Ty też czułeś to …
-Ciepło? – dokończył za niego brunet – Tak, czułem,  a ty?
-Też, ale dlaczego? O co chodzi? Adam.
-Uczucia, a zwłaszcza miłość Tommy, świadczą o byciu człowiekiem. Najwyraźniej przywróciłem cię na chwilę do życia.
-Tak, najwyraźniej.
-W takim razie przywrócę cię kolejny raz – rzekł Adam, oblizując z krwi swoje usta, po czym ponownie zatonęli w pocałunku i swoich objęciach.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz