niedziela, 24 lipca 2016

Rozdział 3 - BBPNPC

Wow wyświetlenia rosną każdego dnia i radują me serce, gdy tylko sprawdzam bloga  :D Jesteście wspaniali, dziękuję każdemu kto tu zagląda i czyta moje prace <3 A teraz żeby nie przedłużać zapraszam na 3 rozdział ff i *mówi szeptem* zachęcam do komentowania ;)  miej lektury kochani ;*

-------------------------------------------------

-Mam pewną propozycję - rzekł Adam wykładając na blat kuchenny kubek, do którego nasypał kawę oraz szklankę, do której nalał zwykłej wody, po czym podał ją Tommy'emu. Następnie postawił wodę w czajniku, z zamiarem zaparzenia kawy.
-Jaką? - zdziwił się blondyn. Czy nie dość już szczęścia dostąpił? Jeszcze coś? Oby tego nie było za dużo, bo potem napewno życie się na mnie odegra za ten nagły łud szczęścia pomyślał.
-Skoro mamy razem pracować, może przejdziemy na "ty" - powiedział Adam radośnie i wyciągnął dłoń do Ratliffa.
-Oh, nie ma sprawy - odetchnął z ulgą, po czym również wyciągnął rękę w kierunku bruneta.
-Adam.
-Tommy.
Kiwnęli sobie głowami, a Adam pokazał Tommy'emu ruchem dłoni, by usiadł przy stole, co też drugi zrobił.
-Masz już cały skład, czy jeszcze kogoś brakuje? - spytał nieśmiało Tommy. Nie chciał powiedzieć czegoś nieodpowiedniego i stracić to, co dostał w prezencie od losu, dlatego każde wypowiedziane słowo analizował wcześniej parę razy.
-Wraz z tym jak podpiszesz umowę, będę miał cały zespół i liczę, że w pełni gotowy do pracy.
Czajnik pyknął, co oznaczało, że woda już się zagotowała. Lambert zalał sobie kubek kawy i usiadł naprzeciw swojego rozmówcy.
Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, lecz zerwali kontakt wzrokowy i oboje spojrzeli w blat stołu, przy którym siedzieli.
-Nie jesteś zbyt rozmowy co? - spytał ciemnowłosy po chwili niezręcznego milczenia.
-Hah aż tak to widać?
-No nie da się ukryć.
Tommy tylko wzruszył ramionami. Nie był przyzwyczajony do rozmów, zwłaszcza takich typowo międzyludzkich. On znał albo ciszę czterech ścian albo awantury, przy których nie raz sam oberwał. Nie miał z kim rozmawiać.
-Zdradzisz dlaczego tak jest? No chyba, że nie chcesz, nie nalegam.
Blondyn patrzył chwilę na niego, mierząc go wzrokiem, po czym rzekł:
-Życie jest nauczycielem.
-Hah, czyli musiałeś nieźle oberwać po tyłku zgadłem?
Znowu milczenie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.
***
Po jakiejś pół godziny nieklejącej się rozmowy, Adam zaprowadził Tommy'ego do pokoju, który pełnił swego rodzaju gabinet. Po środku stało ciemne drewniane biurko z masą kartek i krzesłami stojącymi po obu jego stronach, a pod ścianami było parę regałów z jakimiś segregatorami i książkami. Ściany były szare a na jednej z nich, na specjalnym uchwycie, wisiała zielona paproć. W oknach były rolety.
Tommy rozejrzał się po pomieszczeniu, a następnie usiadł na krześle przed biurkiem, naprzeciw Adama, który przywołał go ruchem ręki.
Lambert wyjął z szafki plik kartek, przyjrzał się im, a następnie podał je Tommy'emu wraz z długopisem. Wyjaśnił wszystko zrozumiale oraz poczekał aż mężczyzna sam to przejrzy jeszcze raz i złoży swój podpis. Kiedy tak się stało powiedział:
-Witamy w zespole Tommy - i uśmiechnął się do niego szeroko. Był niezmiernie szczęśliwy, że ma cały skład i będzie dziś mógł przedstawić go menagerce.
Blondyn odwzajemnił nieśmiało gest. Już po raz kolejny nie mógł w to uwierzyć. Podpisał umowę. Ma stałą pracę. Może jego życie wreszcie się odmieni.
***
-Tooo... co mam teraz zrobić? - spytał Tommy.
-Hmmm może wrócimy do kuchni i omówię z tobą parę zasad, których musisz przestrzegać - odrzekł Adam, gdy szli razem korytarzem.
Ponownie znaleźli się w kuchni, która teraz już nie była taka pusta jak wcześniej. Znajdowało się w niej z pięć osób, które Ratliff widział pierwszy raz na oczy, natomiast Lambert zareagował, jakby się znali od lat. Podszedł do każdego i wymienił z nimi uścisk, jedna dziewczyna dała mu nawet buziaka w policzek, a blondyn nagle poczuł ukłucie zazdrości na ten widok, co zdziwiło i jego samego.
-No więc - odezwał się brunet -  przywitajcie nowego członka zespołu, basista Tommy Joe Ratliff - dokończył podniesionym głosem i zaczął klaskać, a do niego dołączyli się pozostali, obdarzając go uśmiechami.
Tommy miał ochotę w tym momencie zniknąć, nienawidził być w centrum uwagi. Hah, chyba tego nie przemyślałem, przecież teraz będę musiał grać przed publiką większą niż dwudziestu przechodniów w parku, pomyślał.
Adam najwyraźniej zauważył, że nowy czuje się niezbyt komfortowo w zaistniałej sytuacji, więc chciał odwrócić od niego uwagę pozostałych przez przedstawienie członków ekipy. Odchrząknął, po czym zabrał głos:
-No więc skoro znacie jego imię, może on teraz pozna wasze - zwrócił się do reszty, na co tamci jedynie pokiwali głowami.
-To jest Monte - wskazał na tęgiego mężczyznę z bródką i irokezem - gitara elektryczna.
-To jest Longineu - pokazał ciemnoskórego faceta z dredami, który nie miał na sobie koszulki - perkusja.
-To Terrance - kolejny ciemnoskóry mężczyzna - tancerz.
-Camila - dla odmiany teraz podniósł rękę w kierunku ciemnowłosej dziewczyny - klawisze.
-Oraz Brooke - podszedł i objął w pasie dziewczynę, która uśmiechnęła się jeszcze szerzej - tancerka.
Pewnie para zaśmiał się w myślach Tommy.
-Resztę składu poznasz potem, na razie chodź, chcę z tobą pomówić na osobności.
Gdy padły te słowa wszyscy wydali z siebie głośne "oooooo" i popatrzyli po sobie znacząco.
Tommy nie zrozumiał o co im chodzi, natomiast Adam obrzucił ich gniewnym spojrzeniem. Na ogół nie miał nic przeciwko czemuś takiemu, jednak tym razem miał. Nie chciał takiego zachowania w obecności kogoś nowego, zwłaszcza, że od teraz mieli grać w jednej drużynie, a nie zdążył wyjawić Tommy'emu jednego faktu o sobie. Wiedział, że powinien to zrobić przed podpisaniem umowy, ale zależało mu, by mieć już cały skład, więc uznał, że powie mu potem. Wszyscy wiedzieli, więc i wobec blondyna musiał być uczciwy, bał się jednak jego reakcji. Bał się, że Tommy się wystraszy i ucieknie lub zwyzywa go i odejdzie. Miał nadzieję, że tak się nie stanie, bo zdążył się już ucieszyć, że ma pełen skład, jednak czego mógł się spodziewać po kimś, kogo nie znał? No właśnie, nie wiedział. Każdego z zespołu zdążył już trochę poznać, jednak umalowany blondyn wygolony po lewej stronie, był dla niego prawdziwą zagadką.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz