-------------------------------------------------
-Mam pewną propozycję - rzekł Adam wykładając na blat
kuchenny kubek, do którego nasypał kawę oraz szklankę, do której nalał zwykłej
wody, po czym podał ją Tommy'emu. Następnie postawił wodę w czajniku, z
zamiarem zaparzenia kawy.
-Jaką? - zdziwił się blondyn. Czy nie dość już szczęścia
dostąpił? Jeszcze coś? Oby tego nie było za dużo, bo potem napewno życie się na
mnie odegra za ten nagły łud szczęścia pomyślał.
-Skoro mamy razem pracować, może przejdziemy na
"ty" - powiedział Adam radośnie i wyciągnął dłoń do Ratliffa.
-Oh, nie ma sprawy - odetchnął z ulgą, po czym również
wyciągnął rękę w kierunku bruneta.
-Adam.
-Tommy.
Kiwnęli sobie głowami, a Adam pokazał Tommy'emu ruchem
dłoni, by usiadł przy stole, co też drugi zrobił.
-Masz już cały skład, czy jeszcze kogoś brakuje? - spytał nieśmiało
Tommy. Nie chciał powiedzieć czegoś nieodpowiedniego i stracić to, co dostał w
prezencie od losu, dlatego każde wypowiedziane słowo analizował wcześniej parę
razy.
-Wraz z tym jak podpiszesz umowę, będę miał cały zespół i
liczę, że w pełni gotowy do pracy.
Czajnik pyknął, co oznaczało, że woda już się zagotowała.
Lambert zalał sobie kubek kawy i usiadł naprzeciw swojego rozmówcy.
Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, lecz zerwali kontakt
wzrokowy i oboje spojrzeli w blat stołu, przy którym siedzieli.
-Nie jesteś zbyt rozmowy co? - spytał ciemnowłosy po chwili
niezręcznego milczenia.
-Hah aż tak to widać?
-No nie da się ukryć.
Tommy tylko wzruszył ramionami. Nie był przyzwyczajony do
rozmów, zwłaszcza takich typowo międzyludzkich. On znał albo ciszę czterech
ścian albo awantury, przy których nie raz sam oberwał. Nie miał z kim
rozmawiać.
-Zdradzisz dlaczego tak jest? No chyba, że nie chcesz, nie
nalegam.
Blondyn patrzył chwilę na niego, mierząc go wzrokiem, po
czym rzekł:
-Życie jest nauczycielem.
-Hah, czyli musiałeś nieźle oberwać po tyłku zgadłem?
Znowu milczenie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.
***
Po jakiejś pół godziny nieklejącej się rozmowy, Adam
zaprowadził Tommy'ego do pokoju, który pełnił swego rodzaju gabinet. Po środku
stało ciemne drewniane biurko z masą kartek i krzesłami stojącymi po obu jego
stronach, a pod ścianami było parę regałów z jakimiś segregatorami i książkami.
Ściany były szare a na jednej z nich, na specjalnym uchwycie, wisiała zielona
paproć. W oknach były rolety.
Tommy rozejrzał się po pomieszczeniu, a następnie usiadł na
krześle przed biurkiem, naprzeciw Adama, który przywołał go ruchem ręki.
Lambert wyjął z szafki plik kartek, przyjrzał się im, a
następnie podał je Tommy'emu wraz z długopisem. Wyjaśnił wszystko zrozumiale
oraz poczekał aż mężczyzna sam to przejrzy jeszcze raz i złoży swój podpis.
Kiedy tak się stało powiedział:
-Witamy w zespole Tommy - i uśmiechnął się do niego szeroko.
Był niezmiernie szczęśliwy, że ma cały skład i będzie dziś mógł przedstawić go
menagerce.
Blondyn odwzajemnił nieśmiało gest. Już po raz kolejny nie
mógł w to uwierzyć. Podpisał umowę. Ma stałą pracę. Może jego życie wreszcie
się odmieni.
***
-Tooo... co mam teraz zrobić? - spytał Tommy.
-Hmmm może wrócimy do kuchni i omówię z tobą parę zasad, których
musisz przestrzegać - odrzekł Adam, gdy szli razem korytarzem.
Ponownie znaleźli się w kuchni, która teraz już nie była
taka pusta jak wcześniej. Znajdowało się w niej z pięć osób, które Ratliff
widział pierwszy raz na oczy, natomiast Lambert zareagował, jakby się znali od
lat. Podszedł do każdego i wymienił z nimi uścisk, jedna dziewczyna dała mu
nawet buziaka w policzek, a blondyn nagle poczuł ukłucie zazdrości na ten
widok, co zdziwiło i jego samego.
-No więc - odezwał się brunet - przywitajcie nowego członka zespołu, basista
Tommy Joe Ratliff - dokończył podniesionym głosem i zaczął klaskać, a do niego
dołączyli się pozostali, obdarzając go uśmiechami.
Tommy miał ochotę w tym momencie zniknąć, nienawidził być w
centrum uwagi. Hah, chyba tego nie przemyślałem, przecież teraz będę musiał
grać przed publiką większą niż dwudziestu przechodniów w parku, pomyślał.
Adam najwyraźniej zauważył, że nowy czuje się niezbyt
komfortowo w zaistniałej sytuacji, więc chciał odwrócić od niego uwagę
pozostałych przez przedstawienie członków ekipy. Odchrząknął, po czym zabrał
głos:
-No więc skoro znacie jego imię, może on teraz pozna wasze -
zwrócił się do reszty, na co tamci jedynie pokiwali głowami.
-To jest Monte - wskazał na tęgiego mężczyznę z bródką i
irokezem - gitara elektryczna.
-To jest Longineu - pokazał ciemnoskórego faceta z dredami,
który nie miał na sobie koszulki - perkusja.
-To Terrance - kolejny ciemnoskóry mężczyzna - tancerz.
-Camila - dla odmiany teraz podniósł rękę w kierunku
ciemnowłosej dziewczyny - klawisze.
-Oraz Brooke - podszedł i objął w pasie dziewczynę, która
uśmiechnęła się jeszcze szerzej - tancerka.
Pewnie para zaśmiał się w myślach Tommy.
-Resztę składu poznasz potem, na razie chodź, chcę z tobą
pomówić na osobności.
Gdy padły te słowa wszyscy wydali z siebie głośne
"oooooo" i popatrzyli po sobie znacząco.
Tommy nie zrozumiał o co im chodzi, natomiast Adam obrzucił
ich gniewnym spojrzeniem. Na ogół nie miał nic przeciwko czemuś takiemu, jednak
tym razem miał. Nie chciał takiego zachowania w obecności kogoś nowego,
zwłaszcza, że od teraz mieli grać w jednej drużynie, a nie zdążył wyjawić
Tommy'emu jednego faktu o sobie. Wiedział, że powinien to zrobić przed
podpisaniem umowy, ale zależało mu, by mieć już cały skład, więc uznał, że
powie mu potem. Wszyscy wiedzieli, więc i wobec blondyna musiał być uczciwy,
bał się jednak jego reakcji. Bał się, że Tommy się wystraszy i ucieknie lub
zwyzywa go i odejdzie. Miał nadzieję, że tak się nie stanie, bo zdążył się już
ucieszyć, że ma pełen skład, jednak czego mógł się spodziewać po kimś, kogo nie
znał? No właśnie, nie wiedział. Każdego z zespołu zdążył już trochę poznać,
jednak umalowany blondyn wygolony po lewej stronie, był dla niego prawdziwą
zagadką.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz